Żegnajcie szkolni dręczyciele…

Agnieszka Caban
knowledge

Dziesięć procent uczniów twierdzi, że regularnie są narażani  na przemoc ze strony kolegów i koleżanek szkolnych. Przeciętnie z powodu mobbingu cierpi do trzech procent dzieci w każdej klasie niezależnie od typu  szkoły. Dzieje się tak, kiedy uczeń przez dłuższy czas narażony jest na wielokrotne negatywne działania ze strony innego dziecka bądź też grupy.

Twój syn czy córka może doświadczać drwin, ośmieszania, poniżania, szydzenia, wyzywania, szykanowania. To jednak dopiero początek listy. Znajdują się tam jeszcze groźby użycia sily, wykluczenie z grupy, ignorowanie potrzeb, robienie z kogoś kozła ofiarnego, bicie, popychanie, szczypanie, obrzucanie przedmiotami, a także chowanie, zabieranie czy niszczenie własności ofiary.

Zaczyna się zwykle od zaczepek. Gdy reakcja ofiary zadowoli oprawcę i poczuje on przewagę, to znów zaatakuje, tyle że mocniej. Ofiara może „prowokować’ go płaczem, zdenerwowaniem, czerwienieniem się, okazywaniem lęku czy zdenerwowania. Brak umiejętności przeciwstawienia się agresji ułatwia eskalację przemocy. Niestety, rzadko zdarza się, by szykanowane dziecko szukało pomocy czy zwierzyło się komuś dorosłemu, albo robi to bardzo późno. Czas działa na niekorzyść krzywdzonego dziecka i będzie mu coraz trudniej uwolnić się z roli ofiary. Dlatego uczmy dzieci od najmłodszych lat, że nie może być bezkarnie krzywdzone i musi bronić się przed agresją. Budujmy codziennie więź z dzieckiem, rozmawiajmy – to na przyszłość ułatwi rozwiązanie wielu problemów.

Ograniczmy zakazy typu „nie możesz”, „nie wolno” – ich nadmiar odbiera dziecku pewność siebie. Ofiary przemocy szkolnej to zazwyczaj osoby słabsze fizycznie, przestraszone, spokojne, pasywne, często mające niskie poczucie własnej wartości.  Z  badań amerykańskich wynika, że dzieci przez całe życie narażone na mobbing, choć inteligente, kreatywne, wrażliwe, uważane były za pozbawione poczucia humoru, biorące wszystko na serio, niezdolne do okazania komuś obojętności czy walczenia o swoje. Wiele z nich miało nawet dobre relacje z rodzicami, ale postrzegano je jako zbyt poważne.

Prześladowane  dzieci mogą reagować dolegliwościami somatycznymi, zwłaszcza bólami głowy i brzucha, a rano przed pójściem do szkoły miewać biegunki albo wymioty. Nierzadkie są przypadki nagłego opuszczenia w nauce, samookaleczania się, wagarów, pokrętnego tłumaczenia. Inne sygnały ostrzegawcze dla rodziców mogą objawiać się tym, że dziecko: nie ma przyjaciół, nie spotyka się z kolegami z klasy, nie chce iść do szkoły lub chce by je odprowadzano, chodzi okrężną drogą, źle sypia, miewa koszmary senne,  zaczyna się moczyć, sprawia wrażenie przygnębionego, wystraszonego, wraca w podartym ubraniu, domaga się dodatkowego kieszonkowego lub podkrada pieniądze, nie chce rozmawiać o szkole.

Jeśli twoje dziecko doświadcza przemocy ze strony rówieśników to znaczy, że bardzo potrzebuje twojej pomocy, również w aspekcie wzmocnienia jego pewności siebie i poprawienia zniekształconej samoświadomości. Twoje umiejętne podejście może na tyle zmienić sytuację, że dziecko będzie w stanie się z nią zmierzyć. Najpierw konieczna jest natychmiastowa interwencja w trzech krokach: rozmowa z ofiarą, rozmowa ze sprawcą lub sprawcami, wspólna rozmowa. (Dobrze włączyć do tej rozmowy rodziców dzieci). Konieczne jest też przeprowadzenie rozmowy nauczyciela ze sprawcą. Dzięki temu możemy osiągnąć dwa cele: zaprzestanie przemocy oraz  zmianę zapobiegającą powtarzaniu prześladowania. W czasie twojej rozmowy z dzieckiem zachowuj spokój, uświadom mu, że zachowanie rówieśników nie może być akceptowane, zapewnij je o swoim wsparciu, miłości  i pomocy, pozwól wyrazić emocje, przytul. Niech poczuje, że jesteś po jego stronie, że może ci zaufać. Dziecko nie musi zareagować ulgą ani nawet przyznać, że jest mobbingowane; bądź blisko, okazuj mu akceptację. Spróbuj poznać jak najwięcej szczegółów, ale niech to będzie spokojna, rozważna rozmowa, a nie „policyjne” przesłuchanie.

Warto byś dowiedział się kto dręczy twoje dziecko, w jaki sposób, w jakich miejscach i okolicznościach zadaje mu cierpienie, czy nauczyciele wiedzą o tych zajściach. Może się okazać, że sprawców lub ofiar jest więcej, są też bierni obserwatorzy, że przyczyną jest zazdrość. Dużym błędem rodziców w indywidualnej rozmowie z dzieckiem są rady typu: „Oddaj mu”, „Broń się”, „Pewnie ich czymś prowokujesz”, „Schodź im z drogi”, „Wszystko jakoś się ułoży”. Dziecko raczej nie odbierze tych słów jako wsparcia, ale doświadczy kolejnego osłabienie pewności siebie, a nawet ataku. Ciężko mu oddać silniejszemu. Problem tkwi też w tym, żo ono po prostu nie wie jak się samo obronić lub tego nie potrafi, inaczej dawno by już przerwało tę eskalację przemocy.

Stawanie rodzica po stronie oprawcy i przekonywanie dziecka, że samo jest sobie winne jest bardzo raniącym podejściem. „Schodzenie z drogi” dotąd nie rozwiązało sprawy, a może nawet ją nasilało. Zwlekanie zaś, mówienie, że wszystko się „jakoś” z czasem ułoży jest niczym komunikat: „Musisz sobie jeszcze pocierpieć” i objawia raczej niemoc i bezradność rodzica. Taka postawa nie daje dziecku poczucia bezpieczeństwa, że ktoś je ochrania, troszczy się o nie i nie pozwoli dalej go krzywdzić. I tutaj jest wielka rola ojców. Najczęściej to matki chodzą na wywiadówki, próbują rozmawiać. Sprawy przybierają szybszy, konkretny i skuteczny obrót, gdy to ojciec jest pierwszym obrońcą dziecka; on niejako nadaje mu siłę i wzbudza respekt otoczenia. Gdy mobbingowani są np. dobrzy uczniowie z pełnych rodzin przez dzieci, których rodzice właśnie się rozwodzą, wspólna interwencja zjednoczonych ojców potrafi szybko przeciąć bolesną sytuację ich dzieci. Pomoc psychologa czy pedagoga czasem może być zbawienna, jednak twoja rozważna postawa wobec dziecka i całej sytuacji z pewnością jest podstawą.

Kolejny krok – konfrontacja stron –  może uświadomić sprawcy, że stracił najważniejsze swoje oręże – milczenie ofiary, a osoba dręczona często jest zaskoczona „tchórzliwymi” wykrętami drugiej strony. Wymówki sprawcy typu: „To był tylko żart, taka zabawa, wypadek itp.”, albo „Ja sobie tylko pożyczyłem te pieniądze”, powinny się spotkać z brakiem akceptacji i nie dopuszczeniem do bagatelizowania sprawy. Wówczas dochodzi do znalezienia pokojowego rozwiązania konfliktu.

Gorąco polecam dzieciom, rodzicom jak i nauczycielom książkę Elżbiety Zubrzyckiej „Słup soli. Jak powstrzymać szkolnych dręczycieli”.

Z ludzi ufnej wiary
Czytaj
Nie wiedziałam, że tata jest naukowcem. Jérôme Lejeune – przyszły francuski święty
Czytaj
Jak Prymas bronił Kościoła
Czytaj
Zobacz więcej

Wykonanie: CzarnyKod