W sierpniu 1914 r. rozpoczęła się I wojna światowa, w trakcie której Polacy podjęli zbrojną i dyplomatyczną walkę o niepodległość. Zakończyła się ona w listopadzie 1918 r. sukcesem. Wielkim i niespotykanym w dziejach narodu od 123 lat.
U zarania konfliktu zbrojnego nikt z wielkich tego świata nie sądził, że sprawa polska może stać się jedną z wiodących podczas traktatu pokojowego. Była to bowiem sprawa wewnętrzna trzech zaborców, spośród których jedynie Rosja podjęła zobowiązanie (którego zresztą nie była w stanie dotrzymać), że celem wojny jest zjednoczenie ziem polskich pod berłem cara. Dzięki dyplomacji podjętej i prowadzonej przez Komitet Narodowy Polski w Paryżu z Romanem Dmowskim, Ignacym Janem Paderewskim oraz Maurycym Zamoyskim na czele znaleźliśmy się jednak w gronie państw zwycięskich, co potwierdzono podczas podpisywania traktatu pokojowego w Wersalu.
Wysiłek polskiej dyplomacji został zapoczątkowany już w 1914 r., kiedy to w szwajcarskiej posiadłości Henryka Sienkiewicza w Vevey powstało dzieło charytatywne na rzecz Polaków dotkniętych skutkami wojny. Wokół tego dzieła odnajdziemy m.in. Ignacego J. Paderewskiego czy Urszulę Ledóchowską. Nie szczędzili oni wysiłku, by, prosząc o pieniądze na rzecz poszkodowanych, jednocześnie głosić o prawie Polski do niepodległości. Urszula Ledóchowska dotarła do państw skandynawskich, Ignacy J. Paderewski do Stanów Zjednoczonych. Ten ostatni, wybitny kompozytor i pianista, począwszy od 1915 r. będzie podbijał serca Amerykanów nie tylko grą na fortepianie, ale i głoszonym słowem. Jak pisała we wspomnieniach jego dzielna żona, Helena, słynny pianista uczył się na pamięć swoich przemówień w języku angielskim i głosił wykłady o Polsce, o jej historii, jej prawie do niepodległości. Z czasem mógł już ten wysiłek zastąpić wygłaszaniem przemówień ad hoc. Pod koniec 1916 r. przygotował prezydentowi USA specjalny memoriał polityczny, w którym dowodził o prawie Polski do niepodległości. T. W. Wilson wykorzystał fragmenty memoriału, gdy w styczniu 1917 r. przed Kongresem dowodził, że Stany Zjednoczone muszą przystąpić do wojny europejskiej. Po raz pierwszy, z ust późniejszego zwycięzcy w wojnie, wybrzmiały te ważne słowa, że nie będzie sprawiedliwego pokoju bez wolnej Polski.
W tym samym czasie Roman Dmowski pisał swoje elaboraty kierowane do przywódców Francji i Anglii, w których nie tylko postulował utworzenie niepodległej Polski, ale także dowodził, iż w Europie Środkowo-Wschodniej musi powstać silna Polska, sojusznik Zachodu walczącego z Niemcami o dominację w koloniach. Tylko silna Polska bowiem utrudni Niemcom panowanie w Mitteleuropie, utrudni dotarcie do sojuszniczej Turcji, czyli „okna na świat kolonialny”. To właśnie dzięki Dmowskiemu, ostatecznie w sierpniu 1917 r. Francja zdecydowała się na uznanie Komitetu Narodowego Polski, działającego w Paryżu, za jedynego reprezentanta narodu polskiego. Prezesem KNP został Roman Dmowski, stając się niejako następcą Adama J. Czartoryskiego, tego „dyplomaty bez paszportu”, próbującego po upadku Powstania Listopadowego wzniecić sprawę polską na forum międzynarodowym. Teraz się udało.
Dzięki aktywności Dmowskiego w Paryżu, a Paderewskiego w Stanach Zjednoczonych, powstanie Armia Błękitna – militarnie wyposażona przez Francję, ale dowodzona politycznie i militarnie przez KNP. Jej dowódcą, ostatecznie jesienią 1918 r., zostanie członek Komitetu gen. Józef Haller, jako wódz polskiej armii sojuszniczej. Dzięki tej pracy na rzecz odbudowania Polski u boku państw zwycięskich w I wojnie światowej, powstał w styczniu 1919 r. rząd Ignacego J. Paderewskiego, powstała Polska demokratyczna, na wzór zachodnich republik. Wtedy dopiero zostaliśmy uznani jako państwo, w tym państwo zwycięskie. Dzięki temu Dmowski i Paderewski mogli nas reprezentować w Paryżu i tworzyć nowy ład europejski, powstały na gruzach traktatu wiedeńskiego z 1815 r. Powstanie odrodzonej Polski zostało potwierdzone wyborem posłów Sejmu Ustawodawczego. Po raz pierwszy bierne i czynne prawa wyborcze miały także kobiety, i wszystkie stany. W ławach poselskich zasiedli także, w liczbie 35 posłów, polscy kapłani – głównie lokalni przywódcy społeczności polskiej walczącej na swym terytorium o przyłączenie ich ziem do Macierzy. Ojczyzna stawała się Matką wszystkich Polaków. Wybory wygrały względnie partie prawicowe, a głównie Związek Ludowo-Narodowy, którego przywódcami byli działacze KNP. Na liście ZLN, na pierwszym miejscu widniało nazwisko Paderewskiego, na drugim Dmowskiego.
Trzeba jednak pamiętać także o tych wszystkich, którzy przez cztery lata żyli na polskiej ziemi i walczyli w różnych formacjach zbrojnych państw zaborczych (w tym w Legionach). Trzeba pamiętać o Radzie Regencyjnej, która – aczkolwiek powstała z nadania przegranych w wojnie – zdążyła w latach 1917–1918 powołać do życia zręby polskiej administracji i przygotować rozwiązania prawne. Po powrocie Józefa Piłsudskiego do Warszawy i utworzeniu przez niego jednostronnego, czyli lewicowego, rządu Jędrzeja Moraczewskiego (a nie Wojciecha Korfantego, jak postulowały środowiska centro-prawicowe), musieliśmy natychmiast podjąć walkę z wpływami bolszewickimi w kraju. Opatrzność Boża i w tym przypadku czuwała, dając nam w listopadzie i w grudniu rząd socjalistów, dzięki czemu nie mieliśmy rewolucji na ulicach miast i miasteczek.
To był dopiero początek walki o Niepodległą. Dopiero wysiłek zbrojny młodego państwa podjęty w latach 1918–1921, przez Wojsko Polskie pod dowództwem naczelnika Józefa Piłsudskiego, obronił i umocnił Rzeczpospolitą.
Rozpoczął się wraz z początkiem czteroletniej wojny, od wymarszu Pierwszej Kompanii Kadrowej pod przywództwem komendanta Józefa Piłsudskiego 6 sierpnia 1914 r. z krakowskich Oleandrów. 16 sierpnia 1914 r. z inicjatywy skonfederowanych stronnictw galicyjskich powstał z kolei Naczelny Komitet Narodowy, który powołał do życia Legiony Polskie. W tym samym czasie, po drugiej stronie frontu, z inicjatywy Narodowej Demokracji i powołanego przezeń Komitetu zaczął powstawać Legion im. Kazimierza Pułaskiego, z kolei we Francji – dzięki energii znanego pisarza-historyka Wacława Gąsiorowskiego – powstał Komitet Wolontariuszów Polskich, który wystawił do boju na froncie francusko-niemieckim Kompanię Bajończyków.
Świętując kolejną rocznicę powstania Niepodległej należy przypomnieć te organizacje i postaci, m.in.: Józefa Piłsudskiego Romana Dmowskiego, Ignacego Jana Paderewskiego, Maurycego Zamoyskiego, Zdzisława Lubomirskiego, Władysława Seydę, Wojciecha Korfantego, Wincentego Witosa i Ignacego Daszyńskiego, a także generałów Tadeusza Rozwadowskiego, Józefa Hallera, Józefa Dowbór-Muśnickiego, Kazimierza Sosnkowskiego, Władysława E. Sikorskiego, Edwarda Rydza-Śmigłego, Stanisława Szeptyckiego oraz Lucjana Żeligowskiego i Wacława Iwaszkiewicza, i wielu innych, w tym kpt. Czesława Mączyńskiego, kpt. Cezarego Hallera i ppor. Wacława Zawadzkiego, którzy rozmaitymi drogami przewodzili dążeniom do wolnej Polski, i ginęli za nią.
Wspominamy także hierarchów Kościoła katolickiego z prymasem Polski Edmundem Dalborem, prymasem Królestwa Polskiego Aleksandrem Kakowskim oraz bpem Adamem S. Sapiehą i abpem Józefem Teodorowiczem, dzielnych kapłanów, polskich patriotów, w tym kapelanów Wojska Polskiego z bpem Władysławem Bandurskim i ks. Ignacym Skorupką na czele oraz przywódców lokalnych struktur niepodległościowych, z ks. (od 1930 r. bpem) Stanisławem Adamskim w Poznaniu na czele, z ks. Józefem Londzinem na Śląsku Cieszyńskim i z ks. Ferdynandem Machayem na Spiszu i Orawie. Pamiętajmy także o ks. Marcelim Nowakowskim, współtwórcy PCK i pośle na Sejm Ustawodawczy, o ks. dr. Kazimierzu Lutosławskim, m.in. współtwórcy Związku Harcerstwa Polskiego i o wielu innych.
Wysiłek zbrojny kontynuowany był przez następne lata wojny oraz czas powojenny, formowania się granic. W sposób szczególny trzeba przypomnieć zatem o Błękitnej Armii powołanej przez paryski KNP z gen. Józefem Hallerem na czele oraz formacjach, które utworzyły Wojsko Polskie walczące na różnych frontach, a szczególnie na Wschodzie w latach 1919–1921. Świętując Dzień Niepodległości, honory składamy Powstańcom wielkopolskim, sejneńskim, cieszyńskim i śląskim, Działaczom politycznym i społecznym, szczególnie lokalnym, walczącym o przyłączenie do Polski odrodzonej ziem ojczystych, zespolonych pamięcią historyczną i upartym dążeniem jej mieszkańców, by znaleźć się w wolnym państwie. W sposób szczególny pamiętajmy o ówczesnej młodzieży, grupującej się wokół swoich autorytetów w strukturach skautowych (harcerskich), w „gniazdach” Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, o żołnierzach POW, którzy stanęli do boju w walkach powstańczych, którzy 10 i 11 listopada 1918 r. w Warszawie rozbrajali Niemców, świętując zbliżającą się wolność. Bardzo wielu, spośród tych uczestników walk dyplomatycznych i zbrojnych, organizatorów lokalnych społeczności walczących o przyłączenie ich ziem do Ojczyzny, w latach II RP pełniło odpowiedzialne funkcje państwowe. Sprawdzili się w boju i w pracy. Po 20 latach, tak oni, jak i ich polityczni uczniowie, wychowani w szkołach odrodzonej Polski, znów stanęli do walki. Cześć ich pamięci!
Autorem tekstu jest prof. dr hab. Jan Żaryn, urodzony 13 marca 1958 r. Profesor nauk historycznych, wykładowca Instytutu Nauk Historycznych UKSW w Warszawie, długoletni pracownik Instytutu Pamięci Narodowej, wychowawca, nauczyciel akademicki, publicysta, działacz społeczno-katolicki i polityczny, senator. Żonaty, ojciec trójki dzieci, dziadek ośmiorga wnucząt.
Artykuł ukazał się w magazynie „Przyjaciel Rodziny”, wydawanego przez Centrum Życia i Rodziny. Numer „Wiwat Niepodległa!” 3/2018.