Szanowni Państwo
Wielokrotnie już wspominałem Państwu, że od chwili, gdy resort edukacji rozpoczął niszczenie polskiej oświaty i deprawację dzieci w szkołach, jesteśmy nieustannie „w trasie”.
Niedawno usłyszałem: To fajnie, że tak co chwila gdzieś jeździcie. Ale czy warto tak krążyć po całym kraju?
Cóż, nie pierwszy raz spotykam się z takimi wątpliwościami, dlatego stwierdziłem, że się opiszę, jak wygląda wyjazdowa codzienność ekspertów Centrum Życia i Rodziny i Instytutu Ordo Iuris.
Zanim to jednak zrobię, chciałem bardzo serdecznie podziękować tym wszystkim z Państwa, którzy wspierają naszą działalność „w terenie”!
Za każdym razem, kiedy po zakończonym spotkaniu ktoś podchodzi i dziękuje, że „przyjechaliśmy taki kawał specjalnie do nich”, towarzyszy mi głęboka wdzięczność i mocne przekonanie, że nie byłoby to możliwe, gdyby nie zaangażowanie naszych Darczyńców.
Państwa wsparcie to wsparcie dla tysięcy rodziców, nauczycieli, wychowawców i samorządowców z całej Polski!
Co tydzień bowiem odwiedzamy jedną lub dwie miejscowości, bardzo często w różnych częściach Polski. Oczywiście wyjazdy zawczasu planujemy i jeśli jest to tylko możliwe – „łączymy miasta”. Skoro np. zapraszają nas Limanowa i Dębica, to organizujemy jeden dwudniowy wyjazd, a nie wydajemy pieniędzy na ponowne przejechanie prawie tej samej trasy.
Lista odbytych spotkań zwiększa się, lista spotkań przed nami – również! Co chwila bowiem otrzymujemy zaproszenia do kolejnych miejscowości, czasem wręcz nie nadążając z odpowiadaniem.
Kto konkretnie nas zaprasza?
Rodzice chcący usłyszeć, z czym zetkną się ich dzieci podczas zajęć edukacji „zdrowotnej” i co mogą zrobić, aby je ochronić.
Nauczyciele, którzy boją się, że zostaną zmuszeni do prowadzenia lekcji z permisywnej edukacji seksualnej.
Wreszcie samorządowcy – co jest bardzo budujące! – którzy organizują takie spotkania, zapraszając „nieprzekonanych”, aby uzmysłowić im nadciągające zagrożenie.
Jak to wygląda w praktyce?
Odniosę się do początku wiadomości i napiszę: nie-fajnie. „Fajnie” chyba byłoby jednym z ostatnich słów, którym chciałbym określić ten odcinek pracy Centrum Życia i Rodziny.
Zapewniam, że jest to ciężkie i czasochłonne zadanie.
Wyjeżdżamy zwykle koło południa, bo spotkania zaczynamy o 17-18. Obiad najczęściej jemy w drodze, czasem, gdy spotkanie odbywa się na Mazowszu – wyjeżdżamy nieco później i po posiłku.
Jeździliśmy dotąd po dwóch, ale… powoli odchodzimy od tej reguły. Jak wspomniałem, propozycji spotkań jest tyle, że aby dotrzeć do tych wszystkich miejsc, wygląda na to, że będziemy musimy zacząć jeździć pojedynczo.
W trasie zwykle jeden prowadzi, drugi pracuje – odpowiada na maile, analizuje, pisze lub… śpi (tak, jesteśmy ludźmi, czasem głowa opada nad klawiaturą). A potem zamiana.
Przy okazji rozmawiamy: podsumowujemy działania, rozważamy opcje na przyszłość. Czasem dzieje się prawdziwa burza mózgów – może trudno w to uwierzyć, ale pomysły na niektóre nowe kampanie powstają na bocznych drogach.
Spotkanie trwa przeciętnie około 2,5-3 godzin: najpierw prezentacja na temat edukacji zdrowotnej, potem projekcja filmu „To nic takiego”, na koniec pytania i dyskusja. Ta ostatnia część wielokrotnie zdaje się nie mieć końca.
Zwykle się wracamy do domów około 23 (raczej nie wcześniej), czasem po północy, czasem około 2… Następnego dnia meldujemy się w biurze: pracy jest ponad miarę, nie możemy zwolnić tempa, czekają na nas inne zadania!
Tę wiadomość piszę do Państwa właśnie między kolejnymi wyjazdami…
Ale nie jeździmy tylko po to, aby mówić na temat problemów edukacyjnych.
W zeszłym tygodniu byliśmy na dwóch nieco innych spotkaniach, z których chciałbym Państwu zdać sprawę.
Pierwszym była prelekcja dla młodzieży ze Starych Oborzysk pod Kościanem. Pojechaliśmy tam, aby uświadamiać im, jak szkodliwe dla kształtowania ich charakteru, wykuwania silnej woli i budowania relacji jest nadużywanie smartfona i mediów społecznościowych.
To już kolejne – trzecie w tym roku – spotkanie z młodzieżą i mam nadzieję, że nie ostatnie. Podobnie bowiem jak 2024 roku mamy zamiar pojawić się podczas wakacji na festiwalach młodzieżowych z tematami dotyczącymi higieny wirtualnej, zagrożeń płynących z internetu, a także na temat zaangażowania w inicjatywy pro-life.
Wreszcie, dzielę się radością z wizyty we Wleniu, gdzie dzięki Państwa wsparciu Siostry Elżbietanki odbudowują po powodzi ośrodek rehabilitacyjno-opiekuńczy, który prowadzą.
Mieszkańcy innych terenów regionów już pewnie zapomnieli o zeszłorocznej katastrofie, ale na terenach, gdzie woda wylała, nie jest to możliwe.
U Sióstr praca wre. Udało się już odnowić część zniszczonych pomieszczeń. Ponadto Siostry zakupiły potrzebne materiały i sprzęty, więc wkrótce pełną parą ruszy remont zalanej pralni i innych sal.
Przypomnę, że wspólnie przekazaliśmy Siostrom 170 000 zł, które przekazali Państwo na pomoc dla nich.
Prosiły, aby zawsze i w każdym możliwym momencie dziękować za Państwa otwarte serca, co niniejszym czynię:
Siostry bardzo dziękują za Państwa pomoc w odnowie ich ośrodka, zapewniają o życzliwej pamięci i wdzięcznej modlitwie w Państwa intencji!
Powtórzę: te wszystkie spotkania, to dobro, które się na nich dzieje, nie zaistniałoby bez Państwa wsparcia finansowego.
Nie mamy bowiem żadnego cennika, nie określamy stawek (choć takie pytania padają) i nie oczekujemy od zapraszających organizatorów jakiegokolwiek wynagrodzenia.
A przecież każdy wyjazd oznacza dla nas konkretne, często wysokie wydatki, głównie koszty paliwa i eksploatacji samochodu, czasem też noclegi i wyżywienie.
Wreszcie, na każde spotkanie przyjeżdżamy z naszymi materiałami: publikacjami, płytami czy obrazkami. Ich wydruk i przygotowanie są, oczywiście, bardzo kosztowne. A powoli nasze zasoby się kurczą i musimy zrobić dodruki!
Tylko w tym tygodniu będziemy w Polkowicach (konferencja na uczelni im. Jana Wyżykowskiego) i Lublinie (wewnętrzne spotkanie ze studentami KUL). W niedzielę wyświetlamy nasz film w Niepokalanowie, a w kolejnych dniach poruszymy tematy edukacyjne w Zakopanem i w Zduńskiej Woli.
O wszystkich spotkaniach informujemy na bieżąco w naszych mediach społecznościowych – zachęcam zatem do ich śledzenia!
Jeszcze raz dziękuję, że możemy wspólnie działać tyle dobrego!
Serdecznie pozdrawiam
Marcin Perłowski
Dyrektor Centrum Życia i Rodziny




