Związki partnerskie to dopiero początek – destrukcja rodziny trwa!

Opublikowano: 2025-10-27

7911

Szanowni Państwo,

Za nami trzeci Marsz Papieski. Ulicami stolicy w minioną niedzielę przeszły setki Polaków, wspominając naszego świętego rodaka i przypominając jego spuściznę.

Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim z Państwa za włączenie się w tę inicjatywę: bądź przez obecność tego dnia razem z nami w Warszawie, bądź przez wsparcie finansowe.

To wiele znaczy – przede wszystkim jest czytelnym znakiem tego, że dla nas, rodaków Świętego Jana Pawła II, jego nauczanie wciąż jest żywe, a jego postać, choć tak wiele lat nie ma go już z nami, nie odeszła w zapomnienie.

Nie mogę jednak nie wspomnieć o okolicznościach, które ten Marsz czynią szczególnie ważnym.

Gdy bowiem my wspominaliśmy świętego Papieża i przypominaliśmy jego dziedzictwo, rządzący nami politycy postanowili przypuścić kolejny atak na wartości, o które tak walczył.

Tuż przed Marszem Papieskim koalicja rządząca ogłosiła porozumienie w sprawie ustawy o statusie osoby najbliższej w związku i umowie o wspólnym pożyciu.

Rozpoczął się więc kolejny maraton przekonywania Polaków o tym, jak bardzo niezbędna jest taka ustawa. W opinii rządzących to konieczny krok, aby zapewnić poszanowanie i równe prawa osobom żyjącym w związkach niesformalizowanych, które dotychczas miały rzekomo być dyskryminowane.

Jak jest naprawdę?

Mówiąc wprost: ta ustawa to przebiegły fortel, którego ostatecznym celem jest zniszczenie obrazu polskiej rodziny, jaki znamy.

Podobne rozwiązania prawne wprowadzane w innych krajach w każdym przypadku (!) były tylko wstępem do całkowitego uprzywilejowania związków osób tej samej płci.

W tej sprawie również w naszej Ojczyźnie choćby drobne ustępstwo będzie pierwszym krokiem na drodze, na której końcu czeka nas pełne zrównanie konkubinatów i związków homoseksualnych z małżeństwem i przyznanie parom jednopłciowym prawa do adopcji dzieci, zabiegów in vitro czy surogacji.

Jeśli chcemy zatrzymać tę destrukcję, to ostatnia chwila, aby działać!

Oczywiście usłyszymy teraz te same co zwykle uspokajające frazesy: że chodzi o to, by osoby żyjące w związkach niesformalizowanych mogły odwiedzać się w szpitalach, prowadzić wspólny rachunek bankowy czy móc pochować zmarłego partnera.

Proszę nie dać się zwieść!

Te hasła to ordynarna manipulacja. Takie prawa bowiem przysługują osobom niebędącym małżeństwem już teraz. Nowy projekt nic w tej kwestii nie zmieni!

Ale forsowana obecnie ustawa ma iść jeszcze dalej – w praktyce ma przyznać konkubinatom i związkom jednopłciowym przywileje należne dotychczas tylko małżeństwom:

  • możliwość wspólnego rozliczenia podatkowego,
  • zwolnienie od podatku od spadków i darowizn,
  • a także np. rentę rodzinną, ubezpieczenie zdrowotne czy urlop opiekuńczy.

A więc w rzeczywistości te rozwiązania doprowadzą do dyskryminacji małżonków!

Proszę pamiętać: tu nie chodzi o żadną „miłość”. Małżeństwa nie dostają przecież szczególnych praw „w nagrodę” za uczucia! Nie – małżeństwo między mężczyzną a kobietą to zawierane wobec społeczeństwa zobowiązanie. To obietnica, że chcemy, aby w tym związku narodziły się dzieci i aby mogły być wychowane w najlepszym do tego środowisku, czyli trwałej, kochającej się rodzinie.

To oczywiste, że tego zobowiązania nie wezmą na siebie osoby w związkach partnerskich. Ich intencją nie jest trwałość związku – gdyby tak było, cóż szkodziłoby im zadeklarować to w formie małżeństwa. Nie chodzi też o zobowiązanie do zrodzenia potomstwa, co w przypadku par jednopłciowych jest z oczywistych względów niemożliwe.

Cel jest więc jasny: zyskanie nienależnych przywilejów w imię rzekomej „tolerancji” i „niedyskryminacji”.

Ale ten fałszywy „postęp” skończy się dla nas tym samym, czym zakończył się dla zachodniej Europy, gdzie rozwiązania analogiczne do związków partnerskich wprowadzono już wcześniej: zupełnym rozkładem ładu społecznego i zniszczeniem rodziny, na której ten ład się opiera.

Mamy ostatnią chwilę, by zatrzymać ten destrukcyjny pęd!

Dlatego tuż po ogłoszeniu przez polityków koalicji rządzącej porozumienia w sprawie ustawy o statusie osoby najbliższej zorganizowaliśmy wspólną konferencję z Instytutem Ordo Iuris, w czasie której jasno wypunktowaliśmy manipulacje twórców tego projektu, a także ostrzegliśmy, że jeśli wejdziemy na tę drogę, nie unikniemy tragicznego losu innych państw.

Proszę bowiem nie mieć złudzeń, że na niewinnie brzmiącym „statusie osoby najbliższej” czy też na samych związkach partnerskich się skończy. O tym, jak ma nam to zamydlić oczy, ostrzegaliśmy również w czasie wspomnianej konferencji.

W Austrii w 2010 roku wprowadzono instytucję związków partnerskich, a już w 2019 r. zmieniono prawną definicję małżeństwa i umożliwiono adopcję dzieci przez homoseksualistów.

Jeszcze szybciej sprawy potoczyły się np. w Irlandii, gdzie związki partnerskie weszły do porządku prawnego w 2011 roku, już w 2015 zmieniono definicję małżeństwa, a rok później wprowadzono adopcję dzieci.

W Estonii na początku roku 2024 weszła w życie ustawa zezwalająca na „małżeństwa” jednopłciowe i przyznająca im prawo do adopcji dzieci. A zaczęło się w 2016 roku od zezwolenia na rejestrację związków partnerskich.

Jednak najbardziej chyba „ekspresowy” przykład to Malta: związki partnerskie wprowadzono tam w 2014 roku, zaś „małżeństwa” dla par jednopłciowych i adopcję dzieci już trzy lata później, w 2017.

Jak szybko sprawy potoczą się u nas?

Powtórzę – nie możemy mieć złudzeń, że Polska uniknie tego losu!

Że u nas rzeczywiście aktywiści LGBT poprzestaną na półśrodku, jakim jest dla nich obecnie forsowana ustawa.

O tym alarmowaliśmy już wiele miesięcy temu, gdy rozpoczynaliśmy naszą kampanię „Stop Związkom Partnerskim!”. Pod naszym apelem udało się zebrać prawie 60 tys. podpisów, a Państwa ogromne wsparcie jest najlepszym dowodem, że Polacy nie chcą pójść tą samą drogą ku społecznej degeneracji, jaką przeszli już nasi europejscy sąsiedzi.

Dlatego wierzę, że mimo tak silnych nacisków polityków idących pod rękę z aktywistami, jeszcze nie wszystko stracone!

Prezydent Karol Nawrocki wyraził w ostatnim czasie wolę odrzucenia takiej ustawy, jeśli trafi ona na jego biurko.

To dobry znak. Aby wesprzeć Pana Prezydenta w tej decyzji, przekażemy na jego ręce zebrane przez nas podpisy pod apelem Stop Związkom Partnerskim. Niech głos tysięcy Polaków będzie dodatkową motywacją, aby chronić rodzinę i małżeństwo.

Przed nami jednak jeszcze jedno, równie ważne, jeśli nie ważniejsze w obecnych okolicznościach wyzwanie.

Musimy przekonać społeczeństwo, że te „kompromisowe”, jak twierdzą rządzący, rozwiązania to w rzeczywistości tylko wstęp do całkowitego zniszczenia instytucji małżeństwa.

Niestety, wielu Polaków wciąż nabiera się na lewicowe frazesy.

Ale i tu widzę światełko w tunelu.

Nie tak dawno udało nam się przecież pokazać fałsz „postępowej” narracji w sprawie edukacji zdrowotnej. To pułapka o podobnym mechanizmie – z pozoru niewinne, a nawet konieczne dla czyjegoś dobra działania, skrywają tak naprawdę dobrze przemyślany plan zmierzający do rozsadzenia społeczeństwa od wewnątrz.

I w przypadku edukacji zdrowotnej odnieśliśmy zwycięstwo, przekonując tysiące rodziców, aby ochronili swoje dzieci przed manipulacją w szkolnych ławach. Wielkie społeczne poruszenie wstrzymało destrukcyjne zapędy lewicowych polityków!

Wierzę, że tak może stać się i tym razem. Potrzebujemy jednak Państwa pomocy!

Chcemy pokazać Polakom, że trwałe małżeństwo jest jedyną instytucją, na której możemy budować zdrowe rodziny. Bez rodzin spełniających swoje podstawowe funkcje nie ma zaś zdrowej tkanki społecznej.

Musimy wspólnie przypomnieć, jak ważną, ale też piękną i cenną w wymiarze indywidualnym drogą jest właśnie małżeństwo. A co więcej – że nie da się zastąpić go żadną imitacją, przyznającą nienależne przywileje bez żadnych zobowiązań.

Kampania informacyjna w sprawie związków partnerskich, którą od miesięcy prowadzimy za pośrednictwem mediów społecznościowych, a która wchodzi w kluczowy moment, pochłania znaczne środki finansowe. Dotychczas były to głównie wydatki na promocję treści afirmujących małżeństwo, ale teraz, gdy ta sprawa znów trafia do obiegu legislacyjnego, musimy dołożyć starań, aby przekonać opinię publiczną, że rządowy projekt jest z jednej strony głęboko niesprawiedliwy, a z drugiej – przewrotny.

Tylko wzbudzając wyraźny społeczny sprzeciw, możemy powstrzymać tę lewacką rewolucję! Nie mamy czasu do stracenia! Nie możemy pozwolić, aby Polska na tej drodze postawiła choćby jeden krok.

 

Chcę zatrzymać zniszczenie rodziny!

 

Przypuszczam, że słyszeli już Państwo te szydercze komentarze: jak niby związek dwojga kochających się ludzi miałby zagrozić istnieniu rodziny?!

To oczywista próba wyśmiania wszystkich, którzy tak jak my mają odwagę bić na alarm.

Tak jednak, jak robiliśmy to od samego początku, gdy tylko pojawiły się pierwsze głosy przynaglające do wprowadzenia ustawy o związkach partnerskich, tak będziemy robić to do ostatniej chwili, by – mam nadzieję – zwyciężyć w walce o przyszłość naszej Ojczyzny.

Cel tych działań jest jasny. Powtórzę: to zrównanie związków par jednopłciowych z małżeństwami i nadanie im wszystkich małżeńskich przywilejów, włącznie z adopcją dzieci, a także otwarciem dostępu do nieetycznych procedur, jak powoływanie do życia dzieci w procedurze in vitro czy surogacja.

Tak może już wkrótce wyglądać i nasza rzeczywistość.

Dlatego na koniec raz jeszcze przypomnę słowa Świętego Jana Pawła II: „Te sprawy nie mogą mnie nie obchodzić, nie mogą mnie nie boleć!” – tak mówił do nas Papież w obliczu ataków na małżeństwo i rodzinę.

I nas dzisiaj, tyle lat po wybrzmieniu tych słów, te sprawy nie mogą nie obchodzić!

Jeśli bowiem ustąpimy teraz, pozwalając, by Polska weszła na tę drogę, nie będzie już z niej powrotu.

Serdecznie pozdrawiam

 

Marcin Perłowski

Dyrektor Centrum Życia i Rodziny