Rodzina u progu 2013 roku – czy stać nas na dzieci?

Opublikowano: 2013-02-05

978

Polska wyludnia się, a obecny rząd wciąż mami nas propozycjami mającymi nie wiele wspólnego z polityką prorodzinną. Sytuacja jest alarmująca. Potrzeba stworzenia warunków umożliwiających rodzinom rozwój. Niższe podatki dla ojca i matki! – to pragnienie tysięcy rodzin uczestniczących w Marszach dla Życia i Rodziny i gwarancja wyjścia z zapaści demograficznej.

Czy stać nas na dzieci?
Komunistyczna mentalność zakłada, że jeżeli ktoś się wzbogacił to znaczy że komuś ubyło. Podobna mentalność jest dziś obecna w neomaltuzjańskim spojrzeniu na strukturę demograficzną świata. Ściśle jest to związane z mitem o przeludnieniu naszego globu. Teorie o rzekomym braku możliwości wyżywienia jego mieszkańców, destrukcyjnym wpływie człowieka na środowisko są znane nie od dzisiaj, ale skala i natężenie różnego rodzaju mutacji tych wizji w naszych czasach jest nieporównywalnie większa, a co gorsza, są one traktowane poważnie. Przeświadczenie że świat biednieje z każdym nowym człowiekiem, który się na nim pojawia jest wszech obecne nie tylko w para-filozoficznych doktrynach wyznawców mitologii globalnego ocielenia, ale także w nastawieniu sprawujących władzę, mówiących ustami premiera „dla Państwa najtańsza jest rodzina bez dzieci” jak i wśród zwykłych Kowalskich mówiących że nie stać nas na dziecko. Prawda jest taka że nie stać na dzieci przede wszystkim w sferze mentalnej a nie ekonomicznej. Największy boom urodzeniowy w Polsce można było zaobserwować po II wojnie światowej i podczas stanu wojennego, kiedy to perspektywy były o wiele gorsze, a życiowa stopa o wiele niższa, niż jest to obecnie.

Polsce grozi wyludnienie!

Późno zawierane małżeństwa, wysoka liczba rozwodów, egoistyczno- konsumpcyjne nastawienie do życia, powszechna akceptacja antykoncepcji sprawia, że obecnie coraz mniejsza jest otwartość na przyjęcie nowego życia. Taka postawa ma swoje realne, tragiczne dla nas skutki. Obecnie pod względem dzietności Polska jest na 209 miejscu wśród 222 państw, w których taka statystyka jest prowadzona, za nami są tylko kraje ogarnięte konfliktem zbrojnym lub tuż po jego zakończeniu. Sytuacja wygląda gorzej, gdy spojrzymy w prognozy, które wskazują, iż za 40 lat będzie nas 32 zamiast 38 i pół miliona.

Polsce grozi wyludnienie! I nie jest to wizja rodem z filmu science fiction, ale rzecz, która się dzieje na naszych oczach. Liczba dzieci w Polsce systematycznie maleje. W 1982 r. urodziło się ich ponad 700 tys. W 2003 r. już niewiele ponad 350 tys. I chociaż w ostatnich latach notujemy nieznaczny wzrost liczby urodzeń, to  nie dajmy sobie wmówić, że idzie ku dobremu. Niestety jest to chwilowa poprawa. Efekt ten bierze się stąd, że obecnie w wieku rozrodczym są roczniki z wyżu demograficznego z początku lat 80. XX w. Dane GUS z 2011r. wskazują, że kolejne lata przyniosą nam spadek liczby urodzeń oraz spadek przyrostu naturalnego. Wynika z nich, iż rok temu zarejestrowano o ponad 22 tys. mniej urodzeń żywych niż rok wcześniej.

Ekonomiczno-gospodarcze skutki mentalności antykoncepcyjnej

Jak sytuacja demograficzna ma się do sytuacji gospodarczej naszego kraju? Dokładnie tyle procent rąk do pracy będzie mniej. Ktoś mógł by stwierdzić, że nie są tu potrzebne zasoby pracy ale kapitał. Z tym że nie jesteśmy drugim Singapurem, któremu kiedyś również przyjdzie zapłacić rachunek za brak nowych pokoleń, i sytuacja gdy praca była wtórna do kapitału zmieniła się. Warto zwrócić uwagę na metki produktów i jakie kraje pochodzenia na nich widnieją, a są to kraje o wysokiej liczbie mieszkańców. Kapitał bez pracy jest martwy, praca ściśle jest związana z egzystencją człowieka, nie wykonuje się sama a roboty nie są w stanie człowieka całkowicie wyręczyć w tej aktywności. Tam gdzie są ludzie, gdzie jest praca jest i kapitał. W 2004 r. w Davos postawiono diagnozę dla obecnego stulecia, że kapitał będzie podążał tam gdzie są zasoby pracy. Wcześniej (w XIX i na początku XXw) faktycznie ludzie podążali za kapitałem w poszukiwaniu pracy, obecnie ta tendencja się odwróciła z powodu właśnie zapaści demograficznej w naszym kręgu cywilizacyjnym. Z powodu braku dzieci nie będzie miał kto podtrzymać rozwoju materialnego naszej cywilizacji. Nie tylko nie będzie możliwy dalszy rozwój poziomu życia ale będzie też zagrożone utrzymanie go na dotychczasowym poziomie, wynikające z odwrócenia piramidy społecznej. Nie tylko operatorzy sieci komórkowych będą ubożsi o 20% klientów a co za tym idzie i wpływów, ale będzie to dotyczyło niemalże wszystkich aktywności gospodarczych.

Rodzina receptą na kryzys

Gdzie szukać recepty na omawiany kryzys? Odpowiedź jest krótka: w rodzinie. Rodzina jest podstawą gospodarki, zaczynając od tego, że w niej przychodzi na świat dziecko, rozwija się wychowuje, uświetnia swoje talenty dzięki swoim pierwszym mecenasom – rodzicom, którym zależy poprzez naturalne relacje miłości by jak najlepiej przygotować dzieci do wejścia w dorosłe życie. W tym nie wyręczą rodziny żadne instytucje państwowe, co najwyżej mogą sprawować funkcje pomocnicze. W relacji rodzina a gospodarka wyraźnie widać jak dobra rodzina ma pozytywny na nią wpływ oraz jak jej brak wpływa negatywnie. Amerykańscy badacze już dawno zaobserwowali że dzieci z rozbitych rodzin znacznie gorzej się uczą w szkole, co z kolei przekłada się na ich poziom wykształcenia i konkurencyjność na rynku pracy. Mają one gorsze i mniej płatne prace. Osoby pochodzące z rodzin rozbitych częściej korzystają z kosztowych programów pomocowych związanych z utrzymaniem rodziny, a także z zapewnieniem opieki medycznej i opieki w wieku podeszłym. Sytuacja jest odwrotna kiedy rodzina funkcjonuje prawidłowo. Ważnym elementem aktywności rodziny jest budowanie podstaw materialnych oraz odpowiedzialne zarządzanie zgromadzonymi środkami finansowymi (polecam bezpłatny poradnik „Rodzina receptą na kryzys” dostępny na www.dzienzycia.pl/poradnik ). Posiłkując się amerykańskimi badaniami możemy powiedzieć że osoby posiadające rodzinę, mają wyższą motywację do pracy, są stabilniejsze emocjonalnie, zajmują wyższe stanowiska co przekłada się na wyższe zarobki.

Polityka prorodzinna, głupcze!

Kiedy mówimy że człowiek jest homoeconomicus, musimy też powiedzieć że rodzina jest także podmiotem gospodarczym. Po pierwsze większość PKB pochodzi z małych i średnich przedsiębiorstw a te z kolei są w większości firmami rodzinnymi. Po drugie rodzina to także konsumenci, wystarczy wspomnieć tu o badaniach Centrum Adama Smith’a, które pokazują że średni koszt wychowania dziecka do 20. roku życia to 190 tysięcy złotych. Z kolei Urząd Komisji Nadzoru Finansowego wyliczył, że wychowanie dziecka do 18. roku kosztuje ok. 200 tysięcy złotych. Zatem środki, które rodzina wypracuje i mogła by zainwestować w swój rozwój powinny w jak najwyższym stopniu w niej pozostać i nie były odbierane w różnego rodzaju podatkach bezpośrednich i pośrednich. Należy odwrócić pytanie „czy Państwo stać na politykę prorodzinną?” na pytanie czy rodzinę stać na życie w takim Państwie. W tej materii jest pewne że Polska potrzebuje zmian! Aby sytuacja gospodarcza mogła się poprawiać jest potrzeba otoczenia troską jej podstawy, czyli rodziny. Potrzebne jest kreowanie pozytywnego jej obrazu. Warto wspomnieć przy tej okazji o inicjatywach, które również poprzez media kształtują pozytywne wzorce postaw i zachowań. Szczególnie warto przy omawianym temacie przypomnieć o spocie towarzyszącym kampanii społecznej Narodowego Dnia Życia, który pokazuje że wraz z rozwojem rodziny i jej powiększaniem rozwija się całe lokalne środowisko ( http://www.youtube.com/watch?v=ggDJvBdCB9g ). Potrzeba też zatroszczenia się o rodzinę przez pracodawców, by nastawienie było ku zyskowi optymalnemu a nie maksymalnemu, by inwestować w pracownika i zadbać o jego rozwój jak i dać mu możliwość odpoczynku z rodziną (o czym przypominał Ojciec Święty Benedykt XIV podczas spotkania z rodzinami w Mediolanie). Aby pracodawca mógł prowadzić personalistyczną politykę swojej firmy, również potrzebuje ku temu pewnych warunków. Obecnie praca w Polsce jest tak wysoko opodatkowana niczym dobra luksusowe objęte podatkiem akcyzowym. Potrzeba przyjaznego nastawienia również w wymiarze systemu podatkowego, gdzie obecnie produkty dziecięce objęte są 23% podatkiem VAT, dla porównania prezerwatywy 8% a trumny 6%, czy też myśleniu o projektach ustawodawczych sprzyjających poprawie dzietności. Warto przyjrzeć się rozwiązaniom, które przynoszą efekty w tym względzie w innych krajach, co by wspomnieć tylko o Estonii, Finlandii Francji.

„Niższe podatki dla ojca i matki!” To jedno z haseł skandowanych na Marszach dla Życia i Rodziny, które w mijającym roku przeszły ulicami 50 miast w Polsce. Wyraża ono pragnienie tysięcy rodzin, które chcą być traktowane jako instytucja prestiżowa, która zapewnia Państwu rozwój. Nie oczekują od Państwa pomocy socjalnej, ale swobody dysponowania wypracowanymi przez siebie środkami, by nie były odbierane w różnego rodzaju podatkach. Nie zapominajmy przy tej okazji o rosnących cenach benzyny, prądu i gazu mających wpływ na cenę produktów codziennego użytku.

Zainwestuj w przyszłość

Obecna sytuacja stawia przed rodziną wiele wyzwań, parafrazując hasło rodzina na swoim, trzeba powiedzieć: rodzina musi upomnieć się o swoje. O to że to przez nią idzie przyszłość Polski i warto o nią bardziej się starać niż o walkę z globalnym ociepleniem. Zbliżający się rok to także czas zdecydowanej odpowiedzi „stać nas na dzieci”, to jedyna opłacalna inwestycja w przyszłość.

Jarosław Kniołek
Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny

Źródło: Nasz Dziennik 9 stycznia 2013 http://www.naszdziennik.pl/mysl/20338,polska-rodzina-w-2013.html