Temat homoseksualizmu jest coraz mocniej obecny w naszej kulturze – czy tego chcemy, czy nie. Oznacza to, że nieuchronnie staje się także tematem rozmów z naszymi dziećmi, które coraz częściej zadają różne pytania na ten temat. Aby umieć rozmawiać z młodymi ludźmi na ten temat, musimy najpierw sami poukładać sobie te rzeczy w głowie. Zainteresowanie kulturą homoseksualizmu wśród młodzieży wynika z daleko posuniętej seksualizacji społeczeństwa. W wieku przedszkolnym dzieci fascynują się sferą wydalniczą, potem przychodzi czas na zainteresowanie seksualnością. Gdy okazuje się, że nie ma już tabu w jej standardowej odsłonie, zaczyna się zainteresowanie innymi orientacjami seksualnymi.
Wszelkie rozmowy na tematy związanych z seksualnością – czy chodzi o inicjację seksualną, antykoncepcję czy orientację seksualną – warto zaczynać od tego, co jest normą w naszym rodzinnym systemie wartości. Na przykład dziecku, które pyta o to, kto to jest homoseksualista, można powiedzieć, że mama i tata kiedyś się w sobie zakochali, potem się pobrali i dzięki temu on jest na świecie, ale są osoby, które funkcjonują inaczej. Jeśli pan chce mieszkać z panem, mają do tego prawo, ale nie można uznać ich za rodzinę. W określaniu orientacji seksualnych innych niż hetero zamiast stwierdzeń „dziwny” lepiej używać słowa „inny”. Warto o tym pamiętać, bo z młodzieżą czekają nas rozmowy nie tylko o odmienności seksualnej, ale też np. o antysemityzmie czy rasizmie i przy każdym z tych tematów powinniśmy uczyć dzieci szacunku dla każdego człowieka.
Niestety, może się dziś zdarzyć, że dziecko wyniesie wiedzę o różnych orientacjach seksualnych z zajęć szkolnych, które odbyły się bez naszej wiedzy. W takiej sytuacji powinniśmy zdecydowanie interweniować w szkole, bo taka wiedza jest zastrzeżona dla rodziców, co gwarantuje nam konstytucja. Zdrowy rozsądek podpowiada, że jeśli kiedyś tych orientacji było tyle, ile liter w skrócie LGB, potem pojawiły się jeszcze TI, a teraz dodany do skrótu „+” ma informować, że ich liczba przyrasta, to coś jest nie tak, i przekazywanie takiej wiedzy dzieciom zwyczajnie miesza im w głowach.
Pamiętajmy, że nasze dzieci potrzebują uporządkowania świata. Jednocześnie ważne jest, abyśmy uczyli dzieci szacunku do wszystkich osób. Dlatego przy mówieniu o związkach homoseksualnych lepiej unikać tu klasyfikacji „dobrze-źle” na rzecz określenia: „lepiej”. „Mieć mamę i tatę jest lepiej – każdy jest dobry w czym innym i się uzupełniają”. Należy jednak tłumaczyć to dziecku tak, by nie pogardzało innymi – czy to koleżanką wychowywaną przez dwie mamy, czy kolegą wychowywanym tylko przez tatę.
To uporządkowanie świata ma oczywiście także konkretne podstawy biologiczne. Seksualność to integralny element istoty żyjącej. Jeśli spojrzymy na inne ssaki, nie mamy wątpliwości, że akty płciowe zawsze związane są z rozrodczością. Można przy tym dodać, że ludzie mają różne pomysły na życie i nie można ich za to potępiać, ale my jako rodzice chcielibyśmy, by nasze dzieci założyły rodziny jako mężczyźni i kobiety, i mieli dzieci.
Kiedy mowa jest o różnych rodzajach rodzin możemy z kolei posłużyć się polską konstytucją, która mówi, że rodzinę stanowią mężczyzna i kobieta. Nawet samotna mama z dziećmi czy bezdzietne małżeństwo, to też rodzina, tym bardziej rodzina zastępcza czy adopcyjna. Ale jeśli to dwóch mężczyzn, którzy z naturalnych przyczyn nie mogą mieć dzieci, to rodziny nie stanowią. Mieszkanie razem jeszcze nie czyni rodziną, czego przykładem jest choćby wspólne najmowanie lokum przez studentów.
Trzeba bardzo pilnować tego, by nie przekroczyć granicy między tolerancją a afirmacją. Są różne style życia, co nie znaczy, że wszystkie można polecić dzieciom. Dziecku można powiedzieć: „Nie jest dla mnie bez znaczenia, jaką drogę życia wybierzesz. Z mamą chcemy dla ciebie szczęścia i jesteśmy przekonani, że znajdziesz je w rodzinie złożonej z kobiety, mężczyzny i dzieci”.
Mimo naszych wszelkich starań zawsze trafimy na granice poprawności politycznej. Nie da się jasno i jednoznacznie mówić na ten temat, żeby jednocześnie komuś nie podpaść. Choć prawdą jest, że tylko mężczyzna i kobieta mogą mieć dzieci, to niektórzy uważają to stwierdzenie za obraźliwe. Nic na to nie poradzimy. Nazywanie małżeństwa związkiem kobiety i mężczyzny też bywa uważane za mowę nienawiści! Trzeba wiedzieć, gdzie w tej tolerancji się zatrzymać. Bo jeśli oczekuje się od nas bezwarunkowej akceptacji, to dalece wykracza to poza definicję tolerancji. Mogę tolerować, że dwóch panów marzy o adopcji dziecka, ale nie akceptuję sytuacji, w której chcą przekonać moje dziecko, że to ok.
Wbrew temu, co twierdzą niektórzy seksedukatorzy, nie jest prawdą, że jeśli podczas rozmowy o homoseksualiźmie nasze dziecko odczuwa lęk, to należy udać się z nim do specjalisty. Jest to zupełnie normalna reakcja. Są kultury, w których je się robaki. Czy negatywny odruch na widok zjadanego robaka to przejaw nietolerancji, wymagający leczenia? Są sprawy, które mieszczą się w naszym świecie wartości, i takie, które się nie mieszczą, i bywa, że wywołują negatywną reakcję.
Jeśli dziecko wychowują mama i tata, ono naturalnie będzie się dziwić, dlaczego dwóch panów się całuje, i będzie dopytywać. Popędu seksualnego mężczyzn do kobiet i vice-versa nie wymyślił ani Kościół, ani konserwatyści. On jest związany z bardzo silnym instynktem przekazywania życia. Trzeba sporej ekwilibrystyki, by temu zaprzeczyć.
U dziecka należy pracować nad tym, by zdziwienie czy negatywna reakcja nie przeszły w pogardę. Szacunek należy się wszystkim: osobom starszym, biednym, bezdomnym, niepełnosprawnym, mało zdolnemu czy sepleniącemu uczniowi. Jeśli zakorzenimy to w dziecku, nie trzeba będzie każdej z tych grup omawiać osobno. Wyjmowanie z różnych grup mniejszościowych tylko homoseksualistów i uczenie tolerancji wobec nich jest sztuczne. Tym bardziej sztuczne na etapie rozwoju dziecka czy nastolatka, który dopiero zaczyna odkrywać seksualność. Kształtowanie się tożsamości płciowej przechodzi przez fazę niestabilności i sianie wtedy w młodych ludziach wątpliwości na pewno im nie pomaga.
Jako rodzice musimy bronić niewinności dziecka. Ono buduje swój świat od rzeczy prostych. Przekazywaniu mu wiedzy na tematy zbyt skomplikowane mija się z celem. Oskarżanie dziesięciolatka, że wyzwiskiem „gej” dyskryminuje homoseksualistów, jest absurdem. Nie łączy się to u niego ze zrozumieniem tego słowa ani z pogardą dla innych orientacji seksualnych. Tu jest pole do uczenia szacunku dla odmienności, a nie do nauczania, czym jest homoseksualizm.
A co zrobić, gdy nasze dziecko oświadczy nam, że jest gejem lub lesbijką? Przede wszystkim należy zorientować się, czy jest to ze strony dziecka tylko chęć sprawdzenia nas, jakaś gra, czy rzeczywisty problem. Jeśli jest to rzeczywisty problem, należy udać się do specjalisty. Trzeba oczywiście szukać takiej osoby, która jest nie tylko kompetentna, ale także ma odpowiadający nam światopogląd.
Różnego rodzaju relacje homoseksualne, czasami tylko delikatnie zaznaczone, mogą także pojawić się w filmach bądź książkach, z którymi styka się nasze dziecko. W serialach, także młodzieżowych, coraz częściej pojawia się postać geja – zawsze pomocnego, wrażliwego. Nie jesteśmy w stanie całkowicie odciąć dziecka od takiego przekazu. Trzeba to z dzieckiem przedyskutować, zaczynając od tego, jak szczęśliwi jesteśmy w rodzinie złożonej z mamy, taty i dzieci. Pamiętajmy, że słowa uczą, ale to przykłady pociągają.
***
Janusz Wardak – od 24 lat szczęśliwy mąż i ojciec dziesięciorga dzieci w wieku od 3 do 22 lat. Jeden z założycieli Akademii Familijnej. Stały gość audycji „Wychowywać, ale jak?” w Radiu Warszawa. Kilkuletni wicedyrektor szkoły dla chłopców „Żagle” Stowarzyszenia „Sternik”. Aktualnie mówca, trener i niezależny doradca edukacyjny.