Drodzy Rodzice 🙂 Podejrzewam, że jesteście zapracowani, czasem zestresowani, jak to niestety często dziś bywa. Znajdujecie właśnie wolną chwilę, o co walczyliście jak lwy, zaglądacie do „Przyjaciela Rodziny”, a tu ktoś Was raczy serią rad, jakimi rodzicami być powinniście. To może być frustrujące. Dlatego przygotowałam nieco lżejszą formę służącą przemyśleniom postaw rodzicielskich, a mianowicie test. Proszę się nie obawiać. Nie będziemy musieli sięgać po bardzo skomplikowaną wiedzę. Zrobimy sobie po prostu refleksję, która ma pomóc nam najpierw zorientować się, w jakim kierunku podążamy jako rodzice mniej lub bardziej świadomie, a potem ewentualnie będziemy mogli skorygować obrany przez nas kurs. Nie różnimy się w tym względzie od naszych dzieci: wciąż się uczymy, rozwijamy, popełniamy błędy, wyciągamy wnioski i próbujemy na ich podstawie wprowadzać zmiany. To bardzo dobry kierunek. Dajmy sobie i dzieciom prawo do błędu, ale na tym nie poprzestańmy. Uczmy się na własnych błędach. Poniższy test jednokrotnego wyboru to okazja do bycia szczerym przed samym sobą i sprawdzenia, w jakim kierunku podążamy.
- Twoje dziecko bardzo spóźniło się na kolację.
Twoja reakcja:
A – Nie obchodzi mnie, co się stało. Idziesz spać głodny!
B – Nie mam teraz czasu cię niańczyć. Sam sobie radź albo poproś kogoś innego.
C – Możesz zjeść słodycze, które dostałeś od babci.
D – To nie pierwsza sytuacja, kiedy się spóźniasz. Chcę wiedzieć, co się stało. Może rozwiążemy wspólnie ten problem?
- Piętnastoletni syn oznajmił wam, że planuje iść na urodziny do kolegi (Słyszeliście, że ów kolega zaczął eksperymentować z alkoholem, a jego rodzice nie widzą w tym problemu).
A – Nic mnie to nie obchodzi, że będzie tam wielu twoich przyjaciół. Ty nie pójdziesz i nie będzie o tym więcej mowy. Rozumiesz?
B – Ok. (Wreszcie będę mógł skupić się na swoim projekcie. Mam tyle spraw na głowie!)
C – Możesz iść. Baw się dobrze! (Nie będę ci przecież zabraniał się rozerwać. Masz tyle nauki.)
D – Rozumiem, że zależy ci na tej imprezie, ale słyszeliśmy z mamą, że może nadarzyć się tam okazja do picia alkoholu. Chcielibyśmy porozmawiać z rodzicami twojego kolegi i wtedy podejmiemy decyzję.
- Twoje dotąd dobrze uczące się dziecko zaczęło dostawać najgorsze oceny.
A – Masz szlaban! Zabieram ci też kieszonkowe!
B – Mam tyle problemów, a ty jeszcze mi dokładasz!
C – Ale cię męczą w tej szkole! Powariowali z tymi ocenami. Możesz jutro nie iść na zajęcia. Odpocznij sobie.
D – Czy masz jakieś problemy albo trudności? Widzę, że nauka ci nie idzie. Mogę ci jakoś pomóc? Coś się wydarzyło w szkole czy w relacjach z kolegami?
4.Nastoletnia córka przesiaduje w nocy do późna i domaga się byście jej na to pozwolili. (Zauważyliście, że rano jest nieprzytomna i nie chce wstawać. Spóźnia się z tego powodu na zajęcia, ma problemy z koncentracją, jest drażliwa.)
A – Ile razy ci mówiłem, żebyś tego nie robiła? Nie obchodzi mnie, co o tym myślisz!
B – Daj mi spokój. Jestem zmęczona. Budzisz mnie w środku nocy.
C – Dobra! No już nie złość się na mnie. Wy nastolatki już tak macie. Możesz posiedzieć.
D –Słyszę, jak mówisz, że chciałabyś później pójść spać. Umówiliśmy się, że o godzinie 22.00 jesteś w łóżku. Obawiam się, że się nie wyśpisz i jutro będziesz miała zły dzień, a ja też będę zły, że muszę cię rano kilka razy budzić.
5.Właśnie doszło do kłótni między dziećmi przy stole o półmisek z ulubioną sałatką.
A – Cisza! Dzieci i ryby głosu nie mają! Ma być spokój! Róbcie, co mówię!
B – Przestańcie tyle gadać. Muszę jeszcze sprzątnąć kuchnię i stół, a wy wciąż swoje.
C – Dobra! Ty możesz teraz obejrzeć bajkę, a ty pograć na komputerze. To lepsze niż kłótnia.
D – Chcecie dokładki? Dla nikogo nie braknie. Zamiast się kłócić po prostu spytajcie.
- Sąsiad przyprowadził twoje najmłodsze dziecko po kilku godzinach nieobecności.
A – Zasady są zasadami. Oddaliłeś się z domu bez mojej zgody! Przez miesiąc nigdzie nie pójdziesz!
B – O rety! Czy ty nie możesz się mnie pilnować? Wciąż muszę tylko na ciebie uważać!
C – Biedactwo. Zapomniałeś się. Mamusia się zamartwiała. Choć, zjemy czekoladkę na poprawę humoru.
D – Możesz wychodzić do kolegi albo na podwórko, o ile wcześniej zapytasz mnie o to. Bardzo niepokoiłam się o ciebie.
- Twój syn został poturbowany na podwórku przez nieznanych rówieśników i wrócił do domu z płaczem.
A – Tyle razy ci mówiłem, żebyś tam nie chodził i nie zadawał się z obcymi. Teraz masz za swoje! Marsz do łazienki. Umyj się!
B – Nic się takiego nie stało. Nie bądź mazepa. Idź się pobaw. Nie mogę się teraz tobą zająć. Muszę załatwić coś pilnego.
C – Ludzie są okropni. Jak można tak skrzywdzić dziecko! Na pewno to nie była twoja wina. Następnym razem daj im tak popalić, żeby popamiętali! Bij ich, gdzie popadnie, z całych sił.
D – Widzę, że się wystraszyłeś. Czy coś ci dolega? Gdzieś cię boli? Czy możesz mi opowiedzieć, co się stało?
- Dziecko pyta cię, co to jest imiesłów przysłówkowy uprzedni.
A – To ty tego jeszcze nie wiesz? Marsz do nauki! Odpytam cię za godzinę.
B – Ja teraz nie mam czasu ani obowiązku ci tłumaczyć. Od tego są nauczyciele. Ja mam poważniejsze sprawy na głowie. Poszukaj sobie w słowniku.
C – Nie musisz wiedzieć wszystkiego. Możesz się tego nie uczyć. W życiu nie będzie ci to do niczego potrzebne. Ci nauczyciele powariowali. Powiedz w szkole, że ty będziesz programistą albo artystą a nie polonistą.
D – Szczerze powiedziawszy też mi to było trudno zapamiętać. Chodzi o czynność wcześniejszą od tej wyrażonej w orzeczeniu zdania. Użyłem imiesłowu uprzedniego, mówiąc przed chwilą powiedziawszy.
- Dzieci pytają, co zrobicie z pieniędzmi ofiarowanymi przez dziadków.
A – Nie musicie wszystkiego wiedzieć. Róbcie tylko to, co wam każemy. Za dużo sobie pozwalacie i wyobrażacie!
B – Nie zawracajcie głowy. Te pieniądze są przeznaczone tylko dla mnie. Wy na nic nie liczcie.
C – Postanowiliśmy, że wszystko wam damy na jakieś uciechy. Życie jeszcze zdąży wam dać w kość. Chipsy, cola, a może gokarty co drugi dzień? Coś się wam należy od życia. Nie pozwolimy, żeby naszym dzieciom brakowało czegokolwiek.
D – To wymaga jeszcze zastanowienia. Dziadkowie zaufali nam, że dobrze spożytkujemy te pieniądze. Nie musimy się spieszyć z tą decyzją. Potrzeb jak zwykle nie brakuje. A na co wy byście przeznaczyli te pieniądze?
- Słyszysz, jak twoje dziecko wyśmiewa niepełnosprawną koleżankę.
A – Przestań! Ale z ciebie podły dzieciak! Natychmiast przeproś ją i marsz do kąta!
B – Ignorujesz to. Dosyć masz zmartwień. Po co ci zbędne dyskusje.
C – Po prostu udajesz, że nic nie słyszałeś. Ta dziewczynka musi się nauczyć sobie radzić w życiu. Nie będziesz niepotrzebnie stresować własnego dziecka uwagami. Niech matka ją trzyma z dala od „normalnych” dzieci, to nikt jej nie będzie dokuczał.
D – To zachowanie do ciebie nie pasuje. Pomyśl, jak przykro musi być teraz twojej koleżance. Pamiętasz, jak w zeszłym roku ktoś śmiał się z twoich okularów? Bardzo to przeżywałeś. Na pewno pamiętasz, czego wtedy oczekiwałeś od osoby, która się z ciebie śmiała.
Dobrnęliśmy do końca testu. Czas podsumować nasze rozważania. Zapewne się Państwo domyślacie, że za odpowiedziami typu A, B, C i D kryje się pewna klasyfikacja.
„A” to rodzic typu dominującego,
„B” – zaniedbującego,
„C” – pozwalającego na wszystko.
Typ „D” to najbardziej pożądana dla nas wersja – rodzica kochającego i stanowczego. Jeśli odpowiedzi dotyczyły wyłącznie wersji „D” – szczerze gratuluję! Oznacza to, że w Państwa domu są jasno określone zasady, wartości, normy życia i ograniczenia. Widać, że poświęcacie Państwo czas, by pracować nad tym z dziećmi, udzielacie jasnych komunikatów ostrzegających przed konsekwencjami przekraczania ustalonych granic. Co równie ważne, okazujecie dzieciom wsparcie, posługując się gestami miłości, wysłuchujecie ich i spędzacie z nimi czas. Jednocześnie jesteście elastyczni i gotowi na wysłuchanie dziecka, tego, co ono przeżywa i jak odbiera daną sytuację, również wtedy gdy naruszyło pewne ograniczenia. Potraficie wówczas nawiązać dialog, podjąć próbę rozwiązania problemu.
Dzięki takiej postawie, wasze dziecko wie, że jest kochane, a jednocześnie czuje się bezpieczne dzięki jasno określonym normom i zasadom.
Dzieci rodziców kochających i stanowczych: mają szacunek do siebie, czują się bezpieczne (rozumieją, że istnieją nieprzekraczalne granice i zasady [wartości] leżące u ich podstaw), potrafią się porozumiewać z rodzicami (czego owocem będzie mniejsze zagrożenie buntem w okresie nastoletnim), mają łatwość uznawania władzy (np. w szkole, kościele), wykazują większe zainteresowanie wiarą rodziców w Boga, są zdecydowanie mniej skłonne do przyłączania się do grup ryzykownych (sekt, subkultur).
Nasz pożądany typ rodzica koncentruje się na dwóch bardzo ważnych elementach: dzieciom należy stawiać granice (uczyć je karności) oraz koniecznie dawać im przykład wzajemnej miłości. Tacy rodzice kochają czule, bezwarunkowo i delikatnie. W każdej sytuacji starają się jasno stawiać granice i jednocześnie okazywać dzieciom ciepło i miłość. Niech taka postawa będzie naszą wychowawczą busolą.
Agnieszka Caban – szczęśliwa żona Marka, mama piątki dzieci, współzałożycielka Fundacji na Rzecz Wspierania Rodziny „Źródła” oraz NSP „Źródła”, nauczycielka, tutor, trenerka kreatywnośc