Małżeństwo – wyjątkowa instytucja

Rafał Dorosiński
knowledge

W ostatnich dekadach małżeństwo i rodzina stały się areną kulturowych konfliktów, sięgających od rozwodu przez status konkubinatu aż po naturę małżeństwa. Biorą w nich udział najbardziej znaczący politycy, autorytety prawnicze, naukowcy, duchowni, dziennikarze i osoby prywatne.

Nie bez powodu – małżeństwo stanowi bowiem fundament rodziny, a rodzina jest fundamentem wszystkich ludzkich cywilizacji. Każda zmiana jego znaczenia, podważenie jego naturalnej tożsamości, będą w ostateczności prowadzić do głębokiej zmiany ludzkiego życia. To rodzina, będąc podstawową komórką społeczną, stanowi środowisko, w którym człowiek rodzi się i kształtuje. Małżeństwo i rodzina są instytucjami, które są starsze od państwa, dzięki nim ono istnieje, nie odwrotnie. Rodzina tworzy przestrzeń autonomii, z zasady wolną od ingerencji państwa. Państwo, wydając regulacje dotyczące rodziny, potwierdza tę autonomię i wyznacza granice, których (poza wyjątkowymi przypadkami) zobowiązuje się nie przekraczać. Społeczeństwo bez rodzin byłoby więc z konieczności pozbawione tego „bufora” wolności, byłoby społeczeństwem totalitarnym, zniewolonym i nieludzkim, w którym rządzący mogliby ingerować w każdy aspekt życia obywateli.

Czym jest małżeństwo?

Mówiąc najkrócej, małżeństwo łączy mężczyznę i kobietę jako męża i żonę, by jako ojciec i matka opiekowali się dziećmi, które poczną się z ich związku. Gdy rodzi się dziecko, matka zawsze jest obok – to biologiczny fakt. Pytanie brzmi: czy ojciec tego dziecka będzie zaangażowany w jego wychowanie, a jeśli tak, to jak długo? Małżeństwo zwiększa szanse na zaangażowanie mężczyzny w opiekę nad dzieckiem i kobietą, z którą je począł. Łączy ludzi i dobra, które bez niego mają tendencję do rozpadu – seks z miłością i prokreacją, mężczyznę z kobietą, a dzieci z matkami i ojcami (S. Girgis, R.T. Anderson, R.P. George, What is Marriage? Man and Woman: A Defense).

Małżeństwo może odgrywać tak istotną rolę w życiu społecznym dzięki temu, że charakteryzuje się specyficznymi dla siebie cechami. Są nimi komplementarność płciowa, monogamia, wyłączność, trwałość. Te małżeńskie normy zachęcają i wspierają wzajemne zaangażowanie mężczyzny i kobiety we wzajemny związek i wychowanie swoich dzieci. Społeczne, kulturowe i prawne czynniki mogą wspierać bądź osłabiać te normy, a tym samym – wspierać bądź osłabiać samą instytucję małżeństwa.

Liczne badania potwierdzają unikatowe, niedające się zastąpić role, jakie zarówno matka, jak i ojciec, mają do odegrania w życiu dziecka. Matka jest pierwszoplanową postacią, wpływającą na uczuciowy rozwój dziecka. To ona także dostarcza wzorca kobiecości, zarówno dla dziewczynek, jak i dla chłopców. Z kolei miłość ojca pozwala chłopcu na głębokie, osobiste doświadczenie męskości, która jest prospołeczna, prokobieca i prodziecięca. Podobnie dziewczynka może doświadczyć tego, jak wygląda męska miłość, gdy jest prawdziwie opiekuńcza, nie powodowana chęcią seksualnego zaspokojenia.

Doświadczenia ostatnich trzydziestu lat, w takich dziedzinach jak psychologia, socjologia, medycyna czy ekonomia, wykazały ponad wszelką wątpliwość, że dzieciom powodzi się lepiej, gdy wychowują się w pełnej, opartej na małżeństwie ich biologicznych rodziców rodzinie. Małżeństwo ma także dobroczynny wpływ na samych małżonków. Oto kilka przykładów:

  • małżeństwo gwarantuje prawo dzieci do poznania i bycia wychowywanym przez swoich biologicznych rodziców – mamę i tatę. Jest też najbardziej stabilną formą związku kobiety i mężczyzny, dzięki czemu dzieci poślubionych rodziców mają największe szanse wychowywać się w pełnej rodzinie.
  • dzieci poślubionych rodziców m.in. rzadziej przejawiają zachowania autodestrukcyjne (picie alkoholu, zażywanie narkotyków, palenie papierosów), osiągają lepsze wyniki w szkole, później przechodzą inicjację seksualną.
  • dorastanie poza nienaruszoną, opartą o małżeństwo rodziną, zwiększa u dzieci prawdopodobieństwo przyszłego rozwodu, albo zostania nieślubnym rodzicem.
  • małżeństwo wpływa na zmniejszenie nadużywania alkoholu i innych używek, zarówno w przypadku dorosłych, jak i dzieci.
  • chłopcy wychowywani w rodzinach opartych na małżeństwie swoich biologicznych rodziców są tymi, którzy najrzadziej wchodzą w konflikt z prawem.
  • małżeństwo wiąże się z lepszym zdrowiem oraz rzadszym występowaniem chorób, zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn.
  • kobiety zamężne doświadczają przemocy domowej rzadziej niż kobiety żyjące w konkubinacie.
  • dzieci, które mieszkają z obojgiem swoich biologicznych, poślubionych rodziców, są najmniej narażone na doświadczenie różnego rodzaju przemocy.

Gdy weźmiemy to wszystko pod uwagę, to nie może dziwić, dlaczego państwo przyznaje małżonkom określone przywileje. Tym powodem jest oczywisty fakt, że małżeństwo służy dobru wspólnemu jako naturalne miejsce narodzin i wychowania nowych obywateli – jest to konkretny, publiczny interes, któremu służy małżeństwo rozumiane jako związek kobiety i mężczyzny, a któremu nie służą innego rodzaju relacje. Co więcej, małżeństwo:

  • łączy ojca z rodziną i zmienia mężczyznę w męża. Małżeństwo jest najważniejszym społecznym narzędziem, zmieniającym postawy młodych mężczyzn z egocentrycznych na gotowe do poświęcenia dla innych.
  • chroni przed rozrostem administracji i zwiększaniem ingerencji w rodzinę. Kultura i prawodawstwo sprzyjające małżeństwom, służąc dzieciom i małżonkom, oddala potrzebę interwencji państwa i rozrostu administracji. Przeciwnie, gdy brak jest kultury sprzyjającej stabilności małżeństw, rodziny łatwiej się rozpadają, a w miarę, jak powszechnym staje się brak ojca i pozamałżeńskie ciąże, rosną patologie społeczne, a zatem i potrzeba interwencji państwa, które wypełnia powstającą próżnię i coraz intensywniej reguluje sprawy rodzinne i ingeruje w rodzinę.
  • jest jednocześnie najmniej restrykcyjną i najbardziej skuteczną oraz ekonomicznie efektywną metodą wychowania dzieci – rozpad małżeństwa obciąża kosztami całe społeczeństwo. W samej tylko Wielkiej Brytanii (w Polsce brakuje tego typu obliczeń) działania państwa, podejmowane w wyniku rozpadu rodziny, kosztują 48 miliardów funtów rocznie. Składają się na to ulgi podatkowe i świadczenia dla samotnych rodziców, świadczenia mieszkaniowe, związane z rozpadem rodziny wydatki, ponoszone przez służbę zdrowia, pomoc społeczną, wymiar sprawiedliwości i oświatę.

Małżeństwo jest zatem czymś więcej, niż tylko prywatną, intymną relacją – jest jednocześnie instytucją prywatną i publiczną, łączy – wraz z rodziną, której jest fundamentem – obie te sfery, niejako stojąc na ich granicy.

Podważanie naturalnej tożsamości małżeństwa źródłem kryzysu małżeństwa i rodziny

Kryzys małżeństwa, a więc i rodziny, z jakim niewątpliwie mamy do czynienia – według oficjalnych statystyk średnio 40% dzieci w Unii Europejskiej rodzi się poza małżeństwem – ma swoje źródło w odrzuceniu wyżej zarysowanego sposobu rozumienia małżeństwa jako posiadającego określoną naturę, jako monogamicznego, trwałego, wyłącznego związku o charakterze seksualnym, łączącym kobietę i mężczyznę, ukierunkowanym na posiadanie i wychowanie potomstwa (potencjał prokreacyjny), które w sposób naturalny stanowi dopełnienie tego związku.

Na przestrzeni ostatnich dekad mogliśmy obserwować odrzucanie kolejnych norm małżeńskich. Prawo, pozwalające na szybkie rozwody bez orzekania o winie, uderzyło w trwałość małżeństwa – wbrew temu, co twierdzono, jego skutki nie ograniczyły się do niewielkiej grupy patologicznych związków, ale podważyły wiarę milionów małżeństw w nierozerwalność ich związku, prowadząc do rosnącej fali rozwodów i całkowitej zmiany społecznych oczekiwań w tym względzie. Z kolei rewolucja seksualna, sięgająca przełomu lat 60. i 70. XX wieku, podważyła normę wierności, a aborcja i antykoncepcja naruszyły związek między małżeństwem a prokreacją. W ostatnich latach, poprzez wprowadzanie instytucji związków partnerskich osób tej samej płci, a nawet uznawanie takich związków za małżeńskie, podważa się kolejną centralną dla małżeństwa normę – komplementarności płciowej.

Konsekwencją podważania kolejnych małżeńskich norm, niejako „odrywania” od niego poszczególnych elementów, „obdzierania” go z kolejnych cech, jest zredukowanie tej instytucji do wymiaru przede wszystkim emocjonalnego. Szczególnie jaskrawo widać to w przypadku negowania wymogu komplementarności płciowej małżeństwa i wiążącego się z tym prokreacyjnego charakteru związku. Jeżeli naturalne ukierunkowanie na posiadanie potomstwa uznamy za nieistotne, wówczas tym, co odróżnia małżeństwo od innego rodzaju relacji, nie może być nic innego, jak uczucia i ich intensywność. Decydująca ma być po prostu „miłość” (w domyśle – w relacji o charakterze seksualnym).

Jeżeli jednak uznamy, że istotą małżeństwa jest uczucie (wyrażane także przez akt seksualny), wówczas wszystkie normy małżeńskie, a w konsekwencji samo małżeństwo, stracą jakikolwiek sens. Zauważmy: jeśli małżeństwo jest związkiem przede wszystkim uczuciowym, nie ma właściwie powodów, dla których powinno być ono ograniczone do dwóch osób – dlaczego powinno być monogamiczne, skoro równie dobrze troje bądź więcej osób także może odczuwać głęboką, emocjonalną więź między sobą? Podobnie, przy takim rozumieniu małżeństwa, nie ma powodów, dla których powinno być ono trwałe czy wręcz z zasady nierozerwalne – w końcu emocje są czymś płynnym, niestałym, a związek może dość szybko wydać się nam niesatysfakcjonujący. Analogicznie jest z wiernością i wyłącznością – nie ma powodu, dla którego aktywność seksualna małżonków powinna ograniczać się do małżeństwa, a tym samym – logicznych podstaw do formułowania takiego wymogu. Wiele par twierdzi, że ich relacja się pogłębia, gdy podejmują pozamałżeńskie stosunki seksualne. Uznanie uczucia za istotę małżeństwa nie pozwala nawet przyjąć, by istotnym, esencjalnym czynnikiem małżeństwa był jego seksualny charakter. Jeśli celem stosunku seksualnego jest budowa więzi, wyrażanie uczucia i czułości, to dlaczego nie zgodzić się, by jego rolę mogły pełnić inne aktywności budujące emocjonalną więź i bliskość, jak to jest w wielu relacjach, np. między przyjaciółmi?

Jak widać, tak zredukowane do uczucia rozumienie małżeństwa nie tłumaczy, dlaczego wspomniane, specyficzne dla małżeństwa sposoby bycia dwóch osób (normy małżeńskie) powinny być normami, a więc pewnymi oczekiwaniami, formułowanymi wobec małżonków, zamiast jedynie kwestią indywidualnych wyborów i preferencji. Przyjęcie przez społeczeństwo (i zapisanie w prawie stanowionym) takiej koncepcji małżeństwa osłabiłoby przywiązanie do tych norm wśród małżonków – ludzie czuliby się mniej zobowiązani do życia zgodnie z tymi normami (na co już dziś wskazuje choćby skala rozwodów). Konsekwencją byłaby (już jest) coraz większa niestabilność związków, przekładająca się na postępujące rozbicie rodziny.

Obrona i promocja małżeństwa

Nie musimy się temu procesowi przyglądać z założonymi rękami. Dla większości Polaków małżeństwo i rodzina to jedne z najważniejszych wartości i pragnienie wielu młodych ludzi. Współtworząc – jak czyni to dzięki zaangażowaniu i wsparciu wielu ludzi dobrej woli  Centrum Życia i Rodziny – kulturę przyjazną małżeństwu i rodzinie, wspierając dobre prawo, wychowując młodzież, nie tylko pomagamy im w realizacji ich marzenia, ale inwestujemy w przyszłość naszego narodu.

Z ludzi ufnej wiary
Czytaj
Nie wiedziałam, że tata jest naukowcem. Jérôme Lejeune – przyszły francuski święty
Czytaj
Jak Prymas bronił Kościoła
Czytaj
Zobacz więcej

Wykonanie: CzarnyKod